środa, 8 marca 2017

Dzień kobiet - zwykły czy niezwykły?

   
Nadszedł już prawie wieczór, ale 8 marca wciąż jeszcze trwa. Tak to już się w świecie porobiło, że mamy dwie płcie; żeńską i męską. Właściwie są również i tacy, co ją zmienili. Różne rewolucje przebiegały i w ubiorze, i w zachowaniu a nawet teraz i w budowie ciała. Jednak mimo podziału w każdej grupie również one są. Nie każda kobieta i mężczyzna zachowuje się tak samo. Kobiety z reguły są niższe, delikatniejsze, chudsze, wrażliwsze, bardziej opiekuńcze, zmienne, mniej punktualne... ale chyba wszyscy wiemy, że są dziewczyny mające metr dziewięćdziesiąt bez szpilek. Są i bardziej zbudowane. Napotkamy i takie, które nie tolerują spóźnień i to nie tylko u kogoś. Zdecydowane. Jeszcze takie, które nie mają za celu macierzyństwa nigdy. Oczywiście jeszcze wiele, wiele innych. Podobnie u panów. Są tacy, co mają metr sześć sześćdziesiąt. Nie potrafią przytyć. Dając im dziecko do opieki nie trzeba się martwić, bo świetnie i z ochotą sobie z nim poradzą. Są i panowie spóźnialscy. Również tacy, co co chwile zmieniają zdanie.  Mimo podziału my wciąż jesteśmy różnorodni ;). A jakoś się w tym świecie trzeba tolerować.

    Gdzieś w internecie krążyła opinia, że przyjaźń damsko-męska nie istniała właśnie ze względu na podział ról w społeczeństwie. Obie płcie uważały, że nie potrafiłyby się tak po prostu dogadać, myślały że tylko miłość może z tego powstać. A jednak do dziś żyjemy, mnożymy się i jeszcze wojny kobieco-męskiej nie było. Oczywiście znalazło się parę protestów, ale jednak znaleźliśmy jakieś wspólne zasady na tolerowanie siebie. Przynajmniej u nas w Polsce. Panowie dostąpili nas do pracy, do nauki i wcale nie tak niechętnie pomagają przy czymś ciężkim lub przy naprawach. Ba! Potrafimy jednak mieszkać ze sobą przez całe życie i to nie z przymusu, nie z wyboru rodziców, ale właśnie dlatego, że tego chcieliśmy my. Tak naprawdę gdyby nie wzajemne dopełnianie się, to świat by w końcu zniknął lub żyłyby na nim same zwierzęta. Choć kobietą lub mężczyzną jesteśmy już od narodzenia(chociaż wtedy mówi się na nas dziecko, a potem rozdziela na dziewczynkę i chłopczyka), to czy nie warto właśnie tego jednego dnia uhonorować go? Gdyby ktoś właśnie zapomniał w tym nawale obowiązków itp. że urodził się taki, a nie inny. I nawet jeżeli jesteś tą samodzielną kobietą i nie lubisz kwiatków, to w tym dniu, jednak przyjmij je, aby np. chłopakom z klasy było miło i spróbuj, aby Twój kwiatek chociaż przetrwał do domu ;p. Mam nadzieję, że zrobiłyście coś miłego dla siebie tego dnia, choćby zjeść ulubione ciastko, poleniuchować czy zrobić cokolwiek dla siebie.


   A czym dla Was jest kobiecość? Umiecie ją jakoś zdefiniować, biorąc pod uwagę rewolucje jakie przebiegały od lat? ;P


Pozdrawiam, Shana

środa, 1 marca 2017

Stagnacja w związku?

Cześć.
Moim problemem jest stagnacja w związku- każde z nas rozwija się w swoim kierunku, ale brakuje mi rzeczy które moglibyśmy robić razem, tak żeby mieć "coś wspólnego". Trochę nudzę się w naszym związku, mimo że Go naprawdę kocham, mam wrażenie że On też się znudził spędzaniem czasu w dotychczasowy sposób. Wiecie, czasem film na komputerze, rzadko wyjście do kina czy na coś do jedzenia, czasem po prostu zostać w domu i posiedzieć razem, takie ot codzienne życie. Wydaje mi się, że żeby pchnąć to do przodu, powinniśmy, a może raczej dobrze by było mieć jakieś wspólne hobby, takie które zmuszałby do wychodzenia z domu. I tu tak naprawdę zaczyna się mój problem, bo nie wiem co moglibyśmy razem robić- ogranicza nas głównie kwestia kasy- nie bardzo mamy tyle żeby nią "szastać", a wręcz przeciwnie. No i trochę grafiki nam się nie zgrywają, ale to jest do pokonania.
Chodzi mi o to, czy moglibyście (i Autor i Alyssa najlepiej) podać jakieś ciekawe sposoby na wspólne zajęcia/hobby, ale żeby to nie kosztowało majątku.
Z góry dziękuję
Dzika





   No cóż... Tak po prostu jest :)
Przychodzi taki czas w każdym związku, że ochy i achy mijają. Zaczyna się codzienność i wychodzi na to, że nawet nie ma o czym rozmawiać :) Jak to zwykle tutaj bywa mam za mało danych. Nie wiem ile macie lat, co robicie w ciągu tygodnia (szkoła/studia/praca?), czy mieszkacie razem, ile już razem jesteście (stawiam, że około 3 lat), etc.
Nie da się mieć ciągle wspólnych tematów i patrzeć sobie w oczy non stop. Faktycznie jest to przyjemne i każdy z nas to lubi, ale prędzej czy później to po prostu minie. Z tego powodu rozpadają się tak często nastoletnie związki. Są one kruche, krótkie i nietrwałe. Para musi być stale stymulowana, żeby być blisko siebie. Gdy tego brakuje to się pomalutku rozpada. Wtedy już od dojrzałości i silnej woli danych osób zależy jak to się potoczy.
"Naturalny" mechanizm polega na tym, że gdy poznaje się poważniejszego partnera (najczęściej w okolicy studiów) to motylki w brzuchu i chęć spędzania każdej wolnej chwili na tyle stymuluje związek, że jest super. Następnie są oświadczyny, planowanie ślubu. To bardzo spaja. W końcu sam ślub, podróż poślubna - miód, toffi i orzeszki. Dalej planowanie własnego lokum. Szukanie, branie kredytu, kupienie. Poooootem urządzanie, wybieranie kolorów, mebelków, cuda wianki. Gdy to się zakończy czas na dziecko. I to właśnie dziecko spaja parę i związek kwitnie. Do czasu, aż młode wyfrunie z domu. Wtedy u facetów pojawia się tzw kryzys wieku średniego (u kobiet w sumie też). Okazuje się, że już nic nie trzyma małżeństwa i można się rozwodzić. Pojawiają się kochanki i kochankowie. Łatwo wtedy o skok w bok. Brakuje nam stymulacji, więc szukamy gdzie indziej. Czasem to tylko gorący potajemny romans, a czasem tak motylki złapią, że zmieniamy rodzinę.
Prawdą jest, że na każdym etapie może pojawić się zdrada - właśnie w poszukiwaniu tej stymulacji. Jak się chłopak dłuuugo nie oświadcza i zaczyna się stagnacja to często dziewczyny stawiają ultimatum lub po prostu odchodzą. Oczywiście jest wiele par bez ślubu i żyje im się dobrze. Jasne, sam ślub to formalność. Chodzi mi tu bardziej o deklarację i takie prowadzenie swojego życia, żeby uzgodnić wspólne pożycie aż do śmierci. Niektórzy chcą się po prostu dogadać i dobrze im z tym, a niektórzy biorą ślub.
Brak dziecka również może prowadzić do rozpadu związku. Czasem takim zamiennikiem będzie zwierzak. Na niego przeleje się miłość i jakoś to działa. Czy tak jak wspomniałem wcześniej rozpady małżeństwa gdy dzieci przestają być dziećmi.

To co u siebie zauważyłaś to po prostu brak takiej stymulacji. Jeśli chcecie o siebie powalczyć to musicie to robić wspólnie. Porozmawiać i spróbować jakoś znaleźć rozwiązanie. Należy też po prostu dopuścić do siebie fakt, że po prostu będziecie się też zajmować swoimi sprawami indywidualnie. Nie wszystko będziecie robić wspólnie. Każdy musi mieć swój kącik i tam swoje zajęcie. Niektórzy grają w jakieś gry, inne malują paznokcie albo czytają książki. Wypady ze znajomymi bez swojego partnera. To jest potrzebne, każdy musi mieć swoją intymność i prywatność.
Wspólne hobby to trudne do osiągnięcia. Jeśli nie poznaliście się na warsztatach gry na gitarze to ciężko będzie, żebyście oboje to lubili. Najłatwiej to jakbyście wzięli ślub i mieli dziecko :) Jeśli nie to hmmm proponuje wspólny wyjazd. Na dwa, trzy dni. Można coś znaleźć w dobrej cenie. Wspólne podróże zawsze zbliżają. Można pojechać do aquaparku czy zoo. Tylko, że ciągle nie będzie jakoś dużo tematów do rozmów. Wy się już tak znacie, że bardzo dużo o sobie wiecie. Możecie porozmawiać o zoo, w którym byliście, ale to temat na krótki czas. Może blisko macie granicę? Pojedźcie na obiad do przygranicznej miejscowości. Super sprawa, wycieczka, trochę inna kultura :)
Może zapiszcie się na fitness albo tańce?
Wszystko jednak wiąże się z pieniędzmi. Niestety. Z tańszych opcji to rowerowa wycieczka na piknik. Tylko na ile to będzie stymulujące? Jak często można na te rowery jeździć?
Ważne jest to, żebyście nauczyli się żyć w codzienności. Spotkania z przyjaciółmi, przyjęcia, wyjazdy do rodziców, wspólne sadzenie jakiś kwiatków, malowanie pokoju, wspólne gotowanie czy pieczenie ciasta.
Z takich drobnostek nauczcie się czerpać ciepło i zbliżajcie się do siebie.
Niestety nie zawsze da się tak podtrzymać związek. Czasem się pojawi ktoś inny i jego osoba będzie tak interesująca, że po prostu się do niego odejdzie. Uzupełni wszystkie braki dotychczasowego partnerstwa. Motylki w brzuchu, miliony tematów, a nawet milczenie będzie sprawiało niesamowitą przyjemność. Byleby być obok. I to też tylko przez jakiś czas. Gdy zabraknie stymulowania albo się pojawi ktoś nowy albo związek będzie po prostu trwać z przyzwyczajenia.
Życzę Wam jednak podreperowania związku i mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi :)

Pozdrawiam
Autor

poniedziałek, 23 stycznia 2017

Na wakacje trzeba zarobić

Droga Shano!
Mam drobny problem ze znajomymi. Ogólnie jest nas 6 (2 chłopaków M. i S. i 4 przyjaciółki N. M. P. R.. M. jest starszym bratem M. (8 lat różnicy) a S. to jego najlepszy kumpel) Chcieliśmy jechać w tym roku na wakacje po maturze. Większa część grupy chce jechać nad jezioro lub nad morze w Polsce. Niestety N. i P. chcą wydać na tygodniowy wyjazd max. 500zł/os. co dla mnie jest trochę śmieszne i niewykonalne. Zwłaszcza, że planują jechać w drugiej połowie lipca. Ja wyszłam z propozycją dołożenia 300zł żeby pojechać na wakacje zagraniczne z Last Minute w maju zaraz po maturach. Według mnie pomysł ten jest dobry, ponieważ wszystko jest zagwarantowane (wyżywienie, atrakcje, pogoda i opalenizna) a że grupa lubi spontaniczne wypady pomysł z LM nie był głupi. Dziewczyny oburzyły się, że nie stać ich na tygodniowe wakacje za granicą (wysunęły argument, iż ja płacę 3tyś za wakacje. Co jest nie prawdą) Spytałam się co to za problem iść w wakacje do pracy, żeby zarobić na wyjazd np. we wrześniu, na co N. i P. odparły, że one nie zamierzają pracować w wakacje.
Osobiście uważam, że w Polsce nie da się wyjechać na wakacje na tydzień za 500zł. Mogłabyś pomóc mi przekonać grupę do wyjazdu za granicę lub podać +/- koszty wyjazdów zarówno w kraju jak i poza nim? :)
Pozdrawiam
Paula R.

Droga Paulo!

   Pewnie, że pojechanie z grupką przyjaciół na wakacje pomaturalne to dobry pomysł. Niestety nie wiem czy umiem Ci pomóc. Jednak postaram się doradzić tyle ile potrafię.
  
   Jeżeli ktoś mnie zna dłużej, to wie że lubię nasz kraj i nie cierpię, kiedy się nim gardzi i uważa, że nie ma w nim ładnych miejsc. Nie będę jednak Ciebie do tego przekonywać. Aczkolwiek koszt za jedną noc w hotelach lub hostelach bez specjalnego wyszukiwania znajdzie się od 25-50 zł za noc za osobę. Mi trafiło się w poprzednim roku 40zł za noc w hotelu dwugwiazdkowym. Sama nie byłam nigdy nad morzem, bo jednak bliższe memu sercu są góry, to jednak wiem od znajomych, że bez problemu znajdą się tam tanie noclegi, trzymające się tego progu 25-35zł za noc. Zwłaszcza, że często można wynająć właśnie domki typu takie wagony, gdzie jest dostępny pierwszej potrzeby kuchnia. Także najdrożej na 7 nocy wyszłoby Was 350zł. Jeżeli chodzi o jedzenie, to robiąc je samemu zaoszczędzicie na pewno. W koszt muszą pójść także bilety, chyba że jedziecie samochodami, wtedy tylko koszt benzyny. Co do środków transportu, to bardzo wiele zależy od tego gdzie mieszkacie. W lato czasem wprowadzane są tanie bilety na pociągi, ale i obecnie znany "polski bus" preferuje dogodne oferty. Ewentualnie bla bla car, jednak z taką gromadą osób może się zrobić problem z miejscami, więc należy sprawdzić czy sporo osób jedzie w tym czasie w dane miejsce. Można też coś fajnego upolować na grouponie :).

   Co do wyjazdów za granicę naprawdę ciężko mi się wypowiedzieć, ponieważ nie byłam nigdy poza Polską. Z tego, co zdarzało mi się widzieć na blogach, to jeżeli chodzi o bilety lotnicze to da radę coś taniego znaleźć. Jednak jeżeli chodzi o ceny noclegów i wyżywienie... naprawdę bywa wielka różnica. A czasem zwyczajnie zdarzy się fart. Trzeba po prostu dobrze szukać. Nic kompetentnego w tej sprawie nie umiem powiedzieć i prawdopodobnie Ty poszukując w internecie znajdziesz podobne oferty, co gdybym wyszukała ja.

  Zaskoczyła mnie decyzja dziewczyn, że nie mają zamiaru pójść do pracy w wakacje. Ja wyjeżdżając gdzieś wolę liczyć na siebie, na swoje pieniądze, niż na cudze. Mówiąc szczerze też mi trochę byłoby wstyd prosić o pieniądze od rodziców w tym wieku na moje potrzeby. A jednak 500zł drogą nie chodzi. Cieszy mnie, że zaproponowałaś dziewczynom możliwość pracy, bo to dobre wyjście. Może aby je zachęcić, wszyscy sobie czegoś poszukacie? Oczywiście nie razem ;D. Być może wtedy same zapragną poszukać czegoś dla siebie. A takie własne pieniądze bardziej się ceni. Poza tym praca to wyzwanie, nowe doświadczenie. Swoją drogą tyle miesięcy wakacji... robi się czasem naprawdę nudne, jeżeli zapominasz robić w nie cokolwiek pożytecznego. Plusem jest również to, że można coś już wpisać w nasze CV :).

   Na Twoim miejscu pogadałabym z dziewczynami i przedstawiła im zalety pracy, i podsunęła myśl o tym, że to trochę niefajne prosić rodziców o wyjazd w tym wieku. A już na pewno, aby płacili całość. Czas stawiać swoje pierwsze kroki w samodzielności. Wtedy nie będą miały problemu z wydaniem nawet więcej niż 500zł jeżeli faktycznie tyle wydacie na wyjazd. No i nawet wakacje za granicą będą stały otworem, jeżeli coś fajnego upolujecie. Swoją drogą, to w któreś wakacje poszłam kilka razy do pracy, uczyłam się w domu angielskiego i rysowania. To były moje jedne z lepszych wakacji. Miałam poczucie, że dobrze je wykorzystałam i wbrew pozorom odpoczęłam :).

   Jeśli dziewczyny będą uparte i nawet nie zrobi na nich wrażenia, że każdy poszedł do pracy tylko nie one, to spróbujcie poszukać wszyscy razem czy dacie radę odnaleźć się w tej sumie, bo mimo wszystko nie jest ona tak nierealna na tydzień, jak się wydaje. Tylko pamiętaj, aby dziewczyny również patrzyły, aby Twoje słowa nie oznaczały tylko spekulacji :). Ewentualnie jeżeli znajdziesz ciekawą ofertę za granicą, możesz spróbować je zachęcić i wymienić korzyści, a najlepiej zrobić to sprytnie i znaleźć takie, które coś w nich poruszą i zapragną jednak pojechać właśnie tam.

    Podsumowując, da się wyjechać na tydzień za 500zł, ewentualnie zmniejszyć niewiele liczbę dni(to już zależy od tego gdzie jecie i jak wiele chcecie przeznaczyć na atrakcje), aby mieć wakacje w Polsce. Jeżeli chcecie pozwolić sobie na większy wyjazd i to za granicę, to nie obejdzie się raczej bez dodatkowych kosztów, więc wypada o tym uświadomić dziewczyny, pokazując im oferty. A wakacyjna praca nie musi być przecież katorgą ;p. No i wymówka "nie mam tyle" aż prosi się o te "chcieć to móc'" i ... "no to idź do pracy". Dziewczyny mają co najmniej 18 lat i chyba wiedzą, że pieniądze nie spadają z nieba.

Pozdrawiam,
Shana

czwartek, 12 stycznia 2017

Dlaczego iPhone jest dla snobów?

  "Zgubiłaś się" kiedyś w Internecie? :) Czytasz coś o rozmnażaniu paprotników, parę kliknięć w różne linki... i łup - zdajesz sobie sprawę, że oglądasz tęczowe kucyki śpiewające hity Britney Spears. Ja - kompletna ignorantka jeśli chodzi o nowinki techniczne - zawędrowałam na forum, na którym toczyła się zajadła kłótnia pomiędzy fanami nadgryzionego jabłka, a użytkownikami telefonów z systemem Android.
Jeden z wyjątkowo wkurzonych forumowiczów napisał: "W moim odczuciu posiadanie sprzętu firmy Apple to snobizm". Po tym zdaniu posypały się niezliczone bluzgi. Posiadacze iPhone'ów zostali wyzwani od naiwnych pozerów o zawyżonym poczuciu własnej wartości; ludzi, którym zależy wyłącznie na lansie; snobistycznych egoistów, etc. Tak, jakby marka telefonu definiowała całego człowieka :)

  Zdarzyło Ci się kiedyś pomyśleć coś takiego o kumplu, który kupił nowego iPhone'a? Jeśli tak, chcę Ci zadać jedno pytanie. Czy gdybyś dostała taki sprzęt prosto z salonu, także powiedziałabyś: "Tfu, to dla snobów i lansiarzy"? ;)

Lis pewien, łgarz i filut, wychudły, zgłodniały,
Zobaczył winogrona rosnące wysoko.
Owoc, przejrzystą okryty powłoką,
Zdał się lisowi dojrzały.
Więc rad z uczty, wytężył swoją chudą postać,
Skoczył, sięgnął, lecz nie mógł do jagód się dostać.
Wprędce przeto zaniechał daremnych podskoków
I rzekł: „Kwaśne, zielone, dobre dla żarłoków".
(Jean de La Fontaine)

www.glamour.it/make-up/instagram-baddie-makeup
  Przyznam szczerze, że do niedawna nie wiedziałam o istnieniu bazy pod cienie, a konturowanie kojarzyło mi się bardziej z bazgraniem ołówkiem po papierze, niż makijażem.
  Na pewno kojarzysz ten "typ" dziewczyny: idealnie wyrysowane brwi, wytuszowne  (albo, nie daj Boże, przedłużane!) rzęsy, czarna kreska na powiece, róż i rozświetlacz na policzkach. Zwane pogardliwie tapeciarami. Widząc takie dziewczyny na korytarzu szkolnym, (pisząc to mam na myśli swoje rówieśnice, tzn. dziewczyny 18+)  czy na ulicy, zdarzało mi się rzucić do znajomych jakimś niewybrednym komentarzem, czy wyśmiać - chociażby w myślach.
 Wmawiałam sobie, że jestem w jakiś bliżej nieokreślony sposób lepsza od nich. Bo skoro tak się malują, to pewnie nie mają nic poza wyglądem do zaoferowania, nie? Ja też mogłabym mieć taką gładką cerę, gdybym chciała. Tę ich maskę można by odkuwać kilofem, hehe, lepsza jest naturalność.
Faceci się może za nimi oglądają, ale na pewno widzą w nich tylko ładne buzie (żeby brzydko nie powiedzieć) i nic więcej.
  W życiu nie dopuściłabym wtedy do siebie myśli, że trochę im zazdroszczę.
  Tej pewności siebie, drogiej pomadki i estetycznie wyglądających brwi (wiem, brzmi dziwnie - ale to dlatego, że swoimi mogłam konkurować z człowiekiem pierwotnym :D).

http://weheartit.com/entry/19376284
  Czasami jest tak, że jeśli czegoś nie możemy mieć, wmawiamy sobie że to głupie, niepotrzebne, może nawet złe.

  Fryderyk Nietzsche nazwał to zjawisko resentymentem. Tu wklejam nieco bardziej fachową definicję (jeśli nie chce Ci się tego googlować);
 Resentyment – pojęcie filozoficzne, oznaczające zjawisko tworzenia iluzorycznych wartości oraz ocen moralnych jako rekompensaty własnych niemocy i ograniczeń. 
Czy chciałabym być szczuplejsza? Ha, żeby mieć takie płaskodupie jak Kaśka? W życiu! Prawdziwe kobiety mają krągłości!

O matko, moda na te wielkie, krowiaste tyłki mnie już wkurza! Brazylijskie pośladki wyglądają komicznie i nienaturalnie. Szczupłe jest piękne!

Ok, dostałam kosza, ale to debil, wcale mi na nim nigdy nie zależało.

Co za glonojad, nie wierzę, że naturalnie ma takie pełne wargi

Oh, wygrałaś olimpiadę z polskiego? Przyda ci się, jak będziesz pisać CV do Maka, ja zajmuję się ważniejszymi rzeczami.

  I tak dalej :)
  Nie mam pojęcia o telefonach. Jeśli Ty się na nich znasz, to super. Wiesz, że nowy iPhone jest w gruncie rzeczy słabym sprzętem? Znasz lepsze smartfony? To świetnie - nie dasz się nikomu nabić w butelkę. Nie chodzi mi o to, że wolno krytykować pewnych marek, zachowań, itd. Ale nazywanie posiadaczy danej rzeczy bandą snobów i naiwniaków tylko dlatego, że ją posiadają, jest słabe.
 Nierzadko wylewamy też jad pod pozorem fałszywej troski.

Nie rozumiem czemu się tak oszpeca tym makijażem. I tak jej nie pomaga. Może wstydzi się swojej twarzy bez niego? Biedna, ja mogę sobie pospać, a ona MUSI wstawać pewnie jakieś 3 godziny wcześniej, żeby zdążyć.

  No cóż, skąd wiesz jaki ta dziewczyna ma stosunek do swojej "tapety"? Mam znajomą (wzorową uczennicę), która robi sobie piękny, dopracowany makijaż na co dzień. Czasami jednak pojawia się w szkole jedynie z pomadką na ustach i nie ma przed tym żadnych oporów. A maluje się, bo codzienne blendowanie cieni sprawia jej dziką przyjemność. :D Sądzisz, że taki makijaż jest za mocny? Ona nie ma z tym problemu. Dlaczego ktokolwiek inny miałby mieć?

 Przyznam, że nieco spłycam to zjawisko odwołując się tylko do tych sytuacji. Jednakże chciałam podać jak najbardziej czytelne i proste przykłady, bez odwalania pseudonaukowego bełkotu. ;) Znaczenie terminu "resentyment" jest znacznie głębsze i ciekawsze, dlatego polecam poszperać, jeśli kogoś ten temat zainteresował. :)
Nie twierdzę także, że każda niepochlebna opinia wynika z tego, że wyrabiamy w sobie fałszywą opinię na temat danej rzeczy, ponieważ nie możemy jej mieć. Tęczowe  tipsy koleżanki z ławki mogą naprawdę wyglądać tandetnie.
Ale może ktoś kiedyś wpoił Ci, że "porządnym uczennicom" to nie przystoi i spoglądasz na nią z niejaką zazdrością?...
Spróbuj zajrzeć "wgłąb siebie" i zadać sobie pytanie:
Czy resentyment dotyczy i mnie?
Jestem ciekawa Twoich wniosków :)

Toriel.
PS.: Może powinnam była przedstawić się na początku, ale bałam się, że taki nudny wstęp zniechęci Cię do czytania. :P Jestem Ewa i właśnie przyjęto mnie na okres próbny (co jest niejako spełnieniem mojego największego marzenia z czasów, gdy miałam 12 lat) :D Tradycyjnie powiem, że mam nadzieję zostać tu na dłużej. Buziaki i zapraszam do dyskusji! <3

czwartek, 5 stycznia 2017

Kuracja przeciwtrądzikowa

Chyba nie trzeba mówić jak męcząca potrafi być cera trądzikowa. Dosłownie nigdy nie jest się pewnym, czy rano nie wskoczy nam nieprzyjemna paskuda na twarzy. Nie wspominając o ciągle zapchanych porach i świecącej buzi. A jakby była na to jakaś złota rada?

sobota, 24 grudnia 2016

Wesołych Świąt!

Nie da się ukryć świątecznego nastroju, który i wita nas w galeriach i pojedynczych sklepikach. Niekiedy i na ulicach widnieją przeróżne, święcące ozdoby. W niektórych miejscach i przystrojone choinki przed domami. Święta dla większości są ściśle powiązane z religią, a niektórzy chyba już traktują to jako tradycje. Bez względu na wszystko, to taki czas, który jednak sprawia, że ludzie się jednoczą i to piękny czas. Także w te dni życzymy Wam spędzenia ich w gronie najbliższych. Porzucenia w te dni internetu, abyście poświęcili go na relacje z rodziną i postarali się zapomnieć o smutkach i zawodach. Niestety pogoda nie zapowiedziała nam śniegu, przynajmniej u mnie go nie ma, jednak nie zaszkodzi życzyć zdrowia. Dla niektórych; tych uczących się - to dni wolne, a nikt nie lubi leżeć w łóżku, kiedy w końcu może robić co chce i ile chce. Dobrze zagospodarowanego czasu, abyście zdążyli wykorzystać te dni. Dużo radości i udanych prezentów; również tych podarowanych. Miłości i ciepła w serduchu, aby podzielić się nim z innymi. Może właśnie w tym roku pusty talerz się przyda?:)


Pozdrawia cała załoga NBS
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x